Geoblog.pl    podrozewszpilkach    Podróże    Pewnego razu w Azji...    Powitanie w Radzastanie
Zwiń mapę
2011
06
lip

Powitanie w Radzastanie

 
Indie
Indie, Jaipur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6357 km
 
Czas pozegnac Agre. Podziekowac za wszystkie emocje jakich nam dostarczyla i ruszyc w dalsza podroz.
Intensywny tryb ostatnicgh dni dal nam sie we znaki i zaspalysmy na poranny autobus. Pan w recepcji zapewnia nas ze kolejny mozemy zlapac dopiero wczesnym popoludniem, co po dotarciu na dworzec,a wlasciwie parking z jednym autobusem okazuje sie zla wskazowka. Na rozkladzie w pobliskiej kasie jak byk stoi sobie siodemka, a po siodemce, osemka, i kolejno 9, 10, az zamyka ten pochod zlosliwa 13. Jestesmy niepocieszone bo wiemy ze ta dezorganizacja przyniesie wiele godzin straty i spedzimy wiekszosc dnia w autobusie, gdy moglysmy juz byc na miejscu. Nasz srodek transportu zdaje sie rozsypywac i mamy obawy czy w ogole dotrzemy na miejsce, ale ta groteska nieoczekiwanie wprowadza nas w wysmienite nastroje i juz po chwili zamiast narzekac i lamentowac, nie mozemy powstrzymac chichotu odbijajac sie od twardych, wytartych lawek i niemal stukajac glowa o zawieszone nad nami wiatraki. Pozdrawiamy podrozujacych z nami ludzi, Kasia wygrzebuje z czelusci swej torby garsc cukierkow i czestuje nimi siedzace obok dzieci. To jeden z elementow podrozy, ktory mimo pewnych niedogodnosci moglybysmy wciaz bisowac. Nic bowiem nie zastapi bezposredniego kontaktu z codziennym zyciem odwiedzanego miejsca.
Docieramy do Jaipuru poznym popoludniem, biegiem trafiamy do dworcowej informacji by jak najszybciej rzucic w kat plecaki i zwiedzac, ogladac, chlonac. Najpierw jednak trzeba jakis kat znalezc. Pan w informacji mowi plynna angielszczyzna (zdziwilby sie kto, przeciez to Indie, wydawac by sie moglo , ze kazdy mowi tu po angielsku, BYNAJMNIEJ!), i ze stoickim spokojem oznajmia nam, ze jest juz za pozno by cokolwiek zobaczyc. Kobiety wydaja jek zawodu.
,,A moze by tak do KINA?Napewno macie tu kino, prawda?- wtracam. ,,I to nie byle jakie, mloda damo,lecz Raj Mandir!'' -odpowiada z duma. Oczy mi sie swieca, zapominam o zmeczeniu i calym majdanie, ktory ciagne na plecach.Bollywood w prawdziwym hinduskim kinie!!!Przypominaja mi sie czasy gdy namietnie interesowalam sie produkcjami rodem z Bombaju ,bylo to ze sto lat temu, ale juz wtedy wyobrazalam sobie jak wspaniale musi byc obejrzec taki film w Indiach, przy pelnej sali i wiwatach,a dzis mialysmy stac sie czescia takiego spektaklu!
Mily Pan pomaga nam znalezc nocleg, zanosi sie na twarde negocjacje, ale ja z calej tej ekcytacji przystaje na cene wyzsza niz pozwala nam na to dzienny budzet. A niech to! Hotelik jest bardzo przyjemny, najczystszy i najladniejszy, w jakim do tej pory mieszkalysmy. Przy cenie 600 rupii to naprawde dobre warunki.
Decydujemy sie na spacer, z powodu niskich cen w Indiach dopadlo nas lekkie rozleniwienie i zapomnialysmy juz jak przyjemnie chadza sie na pieszo. Szybko przypominamy sobie skad te nowe nawyki, o ile spacerowanie jest czysta przyjemnoscia, to odganianie zewszad taksowek i ryksz po chwilii staje sie bardzo meczace. Nie dajemy jednak za wygrana i jak mantre powtarzamy: no, thank you,az do samej bramy Raj Mandir. Tu z koleji czeka nas kolejna proba asertywnosci gdy pobliscy sprzedawcy oblegaja nas, zachecajac do kupna kolorowych marionetek ( znowu nie! choc byly bardzo ladne!)
Wejscie do holu Raj Mandir przenosi nas w zupelnie inny swiat. Kinowy korytarz stanowi brame miedzy brudna, rozkrzyczana ulica a miejscem gdzie dominuja pastelowe barwy, wyobraznia i nadzieja, na nawet najbardziej nieprawdopodobny final. Pojmuje w mig dlaczego Hindusi tak chetnie chodza do kina. Gdybym mieszkala w Indiach z pewnoscia byloby to jedno z moich ulubionych zajec. Rozkladamy sie wygodnie w fotelach, przed nami 3 godziny orientalnej przygody. Hindusi obecni na sali, gwizdza i klaszcza juz przy pierwszych napisach co jest zapowiedzia dokladnie tego co chcialysmy przezyc. Z kazda minuta jest tylko lepiej, plomienna milosc, zwasnione rody, spektakularne wzloty i pelne lez upadki ,a wszystko to wplecione w kolorowe taneczne plasy. Kocham Bollywood za te groteske. Tutejsza publicznosc tez je kocha- smieje sie i wzrusza, klaszcze, a nawet spiewa!Jakiez nudne sa nasze kina!
Wychodzimy z Raj Mandir poznym wieczorem i choc znowu mamy ogromna ochote na spacer, to ciemna noca takie przechadzki bylyby wielce nierozsadne. Nasza ryksza bladzi po ulicach Jaipuru, a zadna z nich nie przypomina okolic naszego hotelu. Wiozacy nas mezczyzna wciaz pyta o droge, i gdy juz wydaje sie ze lapie trop, znowu wjezdza w ciemne zaulki i rozklada bezradnie rece. Po dlugiej i pelnej trudnosci przejazdzce trafiamy jednak na miejsce.Uff.
Bo w zyciu bywa czasem jak w kinie. Tego dnia i nasz film skonczyl sie happy endem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2011-07-13 06:46
Opis jak zawsze fantastyczny lecz proszę choć o cztery zdjęcia jeszcze !!! ...jedno niech będzie czarno-białe ( to już tradycja tego blogu ! ),
pozdrawiam i życzę wszystkiego naj !!!
 
Mario
Mario - 2011-07-13 10:50
Tego kina to naprawdę Wam zazdrościmy, nam niestety nie starczyło czasu na kino, ale obiecaliśmy sobie ze następnym razem w Bombaju na pewno do kina iść musimy... w Jajpurze polecamy do zwiedzania świątynie Maharaja Sawainan Singh II (wstęp tylko 20 Rupii)
 
Mario
Mario - 2011-07-13 11:09
Dziewczyny zacznijcie od Muzeum Narodowego Albert Hall, kupcie sobie Tam bilet łączony (300 Rupii) na wszystkie główne atrakcje turystyczne Miasta... dzięki temu my zaoszczędziliśmy ponad 500 Rupii na osobę
 
geminus
geminus - 2011-07-13 23:42
Indianie klamia jak myszowaci. Musicie zawsze brac na to poprawke. Jak bedzie okazja to dajcie sie zaprosci na wesele. Ubawicie sie i najecie do syta a przy okazji poznacie troche miejscowe obyczaje. Jak zobaczycie wieczorem na ulicy kondukt jak u nas pogrzebowy ale z muzyka i swiecacymi kandelabrami to bedzie to. Nas wciagneli prawie sila a ja pozniej robilem za druzbe. Zabawa byla po pachy. Pozdrawiam.
 
Mario
Mario - 2011-07-19 00:57
Długo się nie odzywacie, nic nie piszecie, mam nadzieje ze u Was wszystko OK... i ze jest to tylko tym spowodowane ze tak dobrze się bawicie ze nie macie czasu na pisanie
 
zula
zula - 2011-07-24 07:02
Myślę także się o Was ! proszę o choć kilka zdań...gdzie jesteście , czy wszystko dobrze ?, pozdrawiam ,
 
 
zwiedzili 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 8 wpisów8 32 komentarze32 23 zdjęcia23 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
29.06.2011 - 06.07.2011